Tuning hulajnogi elektrycznej Wolf Warrior
Dodano: 21 czerwca 2021 w kategorii: Hulajnogi elektryczne, Tuning Autor:

Tuning hulajnogi elektrycznej Wolf Warrior
Jak się wykonuje pełny tuning hulajnogi elektrycznej? W trzech krokach. Najpierw należy rozebrać hulajnogę do ostatniej śrubki, tak, że przypomina rozłożone na dywanie puzzle. Potem wymienia się fabryczne elementy na nowe, np. takie stworzone własnoręcznie. W ostatnim kroku należy wszystko ze sobą połączyć. Proste, prawda? No pewnie! Wystarczy poświęcić na to jakieś kilkadziesiąt godzin, wszystko starannie zaplanować, przygotować, wymierzyć, wyciąć, pospawać, obrobić, wyprofilować, dopasować, założyć i gotowe 😉 Nasz Wolf 11+ Adventure przeszedł właśnie taką drogę! Dlatego dzisiaj chcemy się pochwalić efektem prac, bo jesteśmy dumni z tego, co udało nam się stworzyć – oto tuning hulajnogi elektrycznej Wolf Warrior!
Wersja świetna zamienia się w… jeszcze lepszą!
Każdy użytkownik zgodzi się, że Wolf Warrior 11+ już w wersji fabrycznej jest świetną hulajnogą elektryczną. Produkt Kaabo nadaje się do off-roadowej jazdy i znakomicie radzi sobie nawet w trudnym terenie. Ale czy mógłby być jeszcze lepszy? Mało kto się nad tym zastanawia, a my – owszem! Mamy w ekipie takiego jednego MacGyvera, który potrafi wziąć spinacze biurowe, plastikową butelkę, kawałek drewienka, śrubokręt i lutownicę, po czym zamknąć się na kilka godzin w garażu i zrobić z tego helikopter! Nasz techniczny czarodziej ma na imię Krzysiek. I ten właśnie Krzysiek stanął kiedyś przed Wolfem. Patrzył na niego i patrzył (jak Leonardo na swoje niedokończone obrazy), po czym stwierdził, że kilka rzeczy byłby tu w stanie ulepszyć. I tak powstał Chocapic! Czyli w tym wypadku: Wolf Warrior 11+ Adventure!
Przy tworzeniu, za wzór przyjęliśmy samochody i motocykle terenowe występujące w rajdach oraz… pojazdy militarne. Wydaje Wam się, że to dwie zupełnie różne i niepasujące do siebie kategorie? Na szczęście, my wiedzieliśmy, jak je połączyć! Nie chcieliśmy kompromisów i roboty w stylu „coś kosztem czegoś”. Miała wyjść e-hulajnoga, która nic nie traci na osiągach a jedynie zyskuje na funkcjonalności i dodatkowych możliwościach. Czy nam wyszło? Nieskromnie powiemy, że TAK! Ale oceńcie sami!
Tuning hulajnogi elektrycznej – wprowadziliśmy dodatkowe osłony
Pierwszą modyfikacją, jaką chcieliśmy wprowadzić były gumowe osłony przednich amortyzatorów, chroniące przede wszystkim przed kurzem i błotem. Jeśli nic nie będzie dostawało się do środka, amortyzacja posłuży dłużej i wydajniej. Prawdziwie terenowej hulajnogi nie powinna ograniczać ani zbyt twarda, ani zbyt miękka, ani zbyt wyboista nawierzchnia. Nie może być mowy również o wpadaniu w poślizgi. Przed tym chronią bezdętkowe opony 90/65-6.5 – ich terenowy bieżnik znakomicie sprawdza się w różnych warunkach!
Wiadomo, e-hulajnoga to nie amfibia, przez jezioro nie przepłyniemy. Ale w terenowej jeździe nie powinny nas powstrzymywać błoto lub jakieś tam kałuże. Dobra hulajnoga nie tylko nas przewiezie, ale również zatrzyma chlapiącą od spodu wodę. Oryginalny błotnik radził sobie nieźle, ale nie zawsze. W gorszych warunkach, przy niestandardowych kątach najazdu zdarzało się, że woda chlapała na kierowcę i gromadziła się na podeście. Żeby tego uniknąć, w wersji Adventure przedłużyliśmy błotniki – takie rozwiązanie znacznie zwiększa komfort jazdy. Dzięki temu unikamy obryzgiwania kierownicy, kierowcy i ochlapywania podestu.
Wojskowe barwy… baczność!
No właśnie podest – czyli nasza kolejna innowacja! Zastosowaliśmy sprawdzone rozwiązanie w tego typu pojazdach i postawiliśmy na ryflowaną blachę. Dzięki temu uzyskaliśmy dwa zamierzone efekty: surowy wygląd i antypoślizgową funkcjonalność! Niezależnie od warunków, szorstka powierzchnia sprawia, że nie tracimy przyczepności (nawet jeśli podskoczymy na jakimś wyboju).
W pewnym momencie pojawiło się przed nami pytanie: Z jaką barwą połączyć czarne elementy hulajnogi, żeby osiągnąć zamierzony efekt wizualny? Fabryczną czerwień odrzuciliśmy w przedbiegach – nie współgrała z „charakterem” tworzonej maszyny. Nad tym, czym ją zastąpić, nie musieliśmy długo główkować. Do przeznaczenia hulajnogi elektrycznej Wolf Warrior 11+ Adventure pasował nam tylko jeden kolor: militarna, maskująca barwa khaki. O tym, że to dobry wybór przekonacie się sami oglądając zdjęcia wykonane w terenie. W lesie, na tle drzew, hulajnoga wygląda jakby stała w swoim naturalnym środowisku! Patrząc z daleka, zlewa się z pięknym leśnym krajobrazem.
Swoją drogą, zauważamy, że od jakiegoś czasu rośnie zainteresowanie hulajnogami elektrycznymi wśród… leśniczych! Jak ostatnio stwierdził nasz klient (z zawodu leśniczy): „Można poruszać się szybciej niż na piechotę, nie męczy tak jak rower, wjedzie między drzewami tam, gdzie auto nie da rady, a rykiem silnika nie spłoszy zwierzyny”. Szkoda, że wtedy jeszcze nie mieliśmy stuningowanego egzemplarza…
Tuning hulajnogi elektrycznej – wymieniliśmy oświetlenie, dodaliśmy kompas…
Co jeszcze nam wymieniliśmy w tworzonej wersji Adventure? Na przykład reflektory. Krzysiek popatrzył na oryginalne, okrągłe przednie światła i stwierdził, że nie pasują do surowości i agresywności hulajnogi. Skoro składaliśmy sprzęt od nowa, nadając mu unikatowego charakteru, zdecydowaliśmy się na kanciaste reflektory. Mówiąc precyzyjniej: dwie prostokątne, mocne lampy LED w wersji shadow, o mocy 2x15W (odpowiada mocy około 2x70W klasycznej żarówki, zapalcie sobie takie w pokoju i zobaczcie, jak jasne światła ma nasza hulajnoga!).
Mówiąc o wyglądzie, zwróćmy uwagę także na zwieńczenie kierownicy. Gąbka z napisem „adventure” pochodzi z motocykli crossowych i to właśnie od niej wzięła się nazwa hulajnogi. Skoro już jesteśmy przy dodatkowych bajerach, zatrzymajmy się tutaj na chwilę – jest ich sporo! Np. przy kierownicy znajdziecie kompas. Jeśli ktoś zabłądzi podczas jazdy między drzewami, będzie wiedział, w którą stronę się kierować, żeby wrócić. Oczywiście musi umieć korzystać z kompasu. Mamy przecież takie czasy, że niektórzy bez telefonu z nawigacją GPS (albo po prostu bez zasięgu) nie będą wiedzieli, w którą stronę się obrócić…
Oczywiście nikomu nie życzymy, żeby się zgubił, ale na takiej maszynie to całkiem możliwe. Chociażby dlatego, że hulajnoga posiada 60-voltową baterię na ogniwach LG, o ogromnej pojemności 35 Ah. To pozwala na maksymalny dystans 80 km przejechanych na jednym ładowaniu. Gdybyśmy mieli tyle jeździć po bezdrożach, sami byśmy się zgubili! Dlatego zdecydowaliśmy się wyposażyć Wolfa Adventure w dwa kompasy – ten mniejszy, zapasowy, znajdziecie na froncie hulajnogi.
Tuning hulajnogi elektrycznej wraz z wieloma innymi udogodnieniami!
Tam też umieściliśmy dwie sakwy, do których można włożyć drobne elementy, przydatne w lesie poza cywilizacją, np. scyzoryk, zapałki, a w wersji dla hardkorowców: krzesiwo. Do tego dołożyliśmy termometr (zawsze lepiej mieć, niż nie mieć) i linę z karabińczykami. Jak terenowo, to terenowo na maksa! Nigdy nie wiesz, co Cię może spotkać, więc warto być przygotowanym. Dlatego z tyłu hulajnogi Wolf Warrior 11+ Adventure umieściliśmy dodatkowy kuferek. Możemy skorzystać z niego w dowolny sposób. Spakować przełajowy ekwipunek, zabrać narzędzia, kask… lub wsadzić tam kanapki i coś do picia. Kask podczas jazdy najlepiej mieć na sobie. Nie tylko jako ochronę przed wystającymi gałęziami. Pamiętajmy, że silnik hulajnogi osiąga w piku 5400 W, co sprawia, że można się rozpędzić do 90 km/h!
Jeśli przy takiej prędkości najedziemy na jakiś wystający leśny korzeń, wybijemy się jak Adam Małysz w najlepszych latach! Kolejny powód, dla którego w jeździe terenowej kask jest niezbędny. Niezbędne są również sprawnie działające hamulce. Ten tunign hulajnogi elektrycznej obejmuje hydrauliczne hamulce dwutłoczkowe Zoom. Pozwolą zatrzymać się przed tym korzeniem, o którym przed chwilą pisaliśmy. Gorzej jeśli go w porę nie zauważymy… znów jak w pętli cofamy się do tego, że warto mieć kask 😉
Więcej pomysłów? Już niedługo!
A teraz wróćmy do kuferka. Na nim została zamontowana saperka, której w off-roadowej wersji nie mogło zabraknąć. Jeśli w którymś momencie zbyt optymistycznie podejdziemy do możliwości naszej hulajnogi i ugrzęźniemy, pod ręką będziemy mieli coś, co pozwoli nam się odkopać. Jeśli znajdziemy się w bardzo trudnej sytuacji, pamiętajmy, że do dyspozycji mamy również linę! W fazie pomysłów rozważaliśmy nawet, czy nie założyć wyciągarki z przodu… Ale ostatecznie zdecydowaliśmy na samą linę (może następnym razem).
Zresztą… o tym, jakie pomysły wpadały nam (mówiąc „nam”, mamy na myśli Krzyśka) do głowy podczas tworzenia, moglibyśmy stworzyć kolejny wpis! Nie wszystkie mogliśmy zrealizować. Czasem blokowały nas kwestie techniczne, czasem koszty okazywały się mocno wygórowane lub po prostu innowacje okazywały się zbyt czasochłonne. Ale nic straconego! To, co nam wpadło do głowy, zostawiliśmy sobie na następny raz. Oczywiście teraz nie będziemy nic zdradzać – zbyt lubimy Was zaskakiwać!
Wielka duma i satysfakcja
Mamy nadzieję, że efekt końcowy znalazł uznanie w Waszych oczach! We wstępie pisaliśmy o trzech „prostych” krokach, które trzeba wykonać, tuningując hulajnogę. Może kogoś zainspirowaliśmy i ten ktoś już chce się zabierać za modyfikację własnego sprzętu? No to w zakończeniu napiszemy, o czterech rzeczach, które taka osoba powinna posiadać: umiejętności, pasja, narzędzia i gotowości do kilkudziesięciu godzin pracy! To nie jest coś, co robi się w mgnieniu oka, ale ta satysfakcja i duma na koniec… coś pięknego!
Jeśli zainteresowaliśmy Was osiągniętym efektem – cieszymy się! Jeśli chcielibyście obejrzeć inny model, który modyfikowaliśmy, zapraszamy tutaj: tuning hulajnogi elektrycznej Dualtron Spider. Jeśli sprawiliśmy, że chcecie zostać właścicielami tego jedynego na świecie egzemplarza e-hulajnogi Wolf Warrior 11+ w wersji Adventure – mamy złą informację: hulajnoga jest już sprzedana ☺
Ale śledźcie nasze innowacje i pomysły – może załapiecie się na następną!
A jeśli wolicie kupić zwykłą, choć nadal legendarną wersję, zajrzyjcie tutaj – hulajnoga Wolf Warrior 11+.
Twórca hulajnogi: Krzysztof Michalski
Autor tekstu: Jacek Pilip